Dzisiaj narysujemy śmierć to wstrząsająca opowieść o nienawiści. To przykład książki, którą, choć jest bardzo interesująca, musiałam czytać na raty. Jest to tak trudna i pełna okrucieństwa opowieść, że nie dałam rady inaczej.
Wojciech Tochman w swoim reportażu dokonuje obnażenia sytuacji w Rwandzie z 1994 roku, która dotyczy konfliktu dwóch zwaśnionych grup. Hutu w związku z katastrofą lotniczą, w której ginie głowa ich państwa nienawidzą Tutsi, których obwiniają o to wydarzenie. Książka ta opowiada o ludobójstwie, bowiem Hutu w ramach odwetu dokonali krwawej rzezi na ludności Tutsi. W ciągu stu dni zostało zamordowanych milion osób. Skala ludobójstwa była ogromna a sposób, jaki ci ludzie tracili życie niewyobrażalnie okrutny.
Świat zdawał się obojętny. ONZ nic nie zdziałało, Kościół też nie dał rady. To niewyobrażalne. Wojciech Tochman przedstawia relacje ocalałych, ich wspomnienia i zastanawia się, jak po tych wydarzeniach ludzie ci żyją w Rwandzie, nadal blisko siebie. Rodzina ofiary obok rodziny kata. Relacje ocalałych mogą wywoływać w poczucie winy w stosunku do ludzi, którzy potrzebowali pomocy, a jej nie otrzymali. Wojciech Tochman nie odpowiada na to pytanie. Jego reportaż skłania do refleksji na temat człowieczeństwa. Morderstwa, liczne, okrutne gwałty przy użyciu różnych narządzi wbijają w fotel, napawają obrzydzeniem, sprawiają, że mamy dreszcze na skórze. Opisy egzekucji sprawiają, że człowiek zastyga, zaczyna się zastanawiać, czy to wydarzyło się naprawdę, czy człowiek może uczynić drugiemu człowiekowi coś równie okrutnego. Przeczytałam wiele książek o tematyce II wojny światowej, Holocaust, odczłowieczenie i z pewnością mogę stwierdzić, że emocje, które towarzyszyły mi przy okazji tej lektury były zbliżone. Najgorsze jest to, że tu sąsiad mordował sąsiada, nie było litości dla kobiet, dzieci, starców. W reportażu tym przedstawiono obraz człowieka - rzeźnika, który maczetą zabija innych, jednego za drugim, aż się zmęczy. Historie te Wojciech Tochman opisuje wprost, bez cenzury, bez szukania łagodniejszych słów - mówi o tym prosto z mostu, dosadnie bez ogródek.
Książkę polecam, ale jednocześnie ostrzegam, że trudno po niej zasnąć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz