niedziela, 24 marca 2024

Rdza, czyli trochę o wk... krowie i sztuce chodzenia po ciemku


 "Rdzę" Jakuba Małeckiego przeczytałam niemal jednym tchem. To książka, od której trudno się oderwać, nie tylko w sensie dosłownym. Mentalnie również nie jest to łatwe. Nie jest to pierwsza książka tego autora, którą miałam okazję przeczytać, dlatego wiedziałam, że decydując się na jej lekturę muszę mieć trochę czasu i spokoju. Oczywiście i w tej książce autor zaskakuje. Lektura "Rdzy" mobilizuje do stawiania pytań o ludzkie cierpienie i wnętrze. Biografie postaci  są trudne do opowiedzenia w kilku zdaniach. Widzimy tu ich emocje, troski i życie, które jest momentami nie do zniesienia. Dostrzec możemy w tej książce próby ucieczki od otaczającej rzeczywistości, od wspomnień, które potrafią człowieka zrujnować, zniszczyć: Bo wiesz, czasem ucieczka to jest jedyne rozwiązanie, ale najczęściej jednak nie.


Fragmentaryczność tego dzieła sprawia, że czytelnik ma czas na oswojenie się z postacią, stopniowo poznaje jej środowisko, miejsce w którym przyszło bohaterowi żyć i zmagać się z własną traumą.

Chojny - opisane tu jako miejsce, w którym, w czasie wojny, palono ludzi, tworzy przygnebiający obraz i sprzyja budowaniu nastroju żalu, smutku, rujnowania. Postacie Małeckiego przeżywają własne końce świata, to z czym przychodzi im się mierzyć pozostawia w czytelniku pewną trudną do opisania zadrę. Z jednej strony towarzyszyło mi uczucie - chcę czytać dalej, a z drugiej - mam już dosyć tej historii.



Szymek bohater utworu traci grunt pod nogami, gdy ma 7 lat. Podobnie dzieje się z jego babcią, której również  w tym samym wieku zawalił się świat. Inne pozostały jedynie powody. Latem 2002 roku świat tych dwojga ludzi na zawsze się odmienił, nigdy już nie będzie taki sam. I tak, jak wiele lat temu, babcia Szymka - Tośka została wyrwana ze swojego bezpiecznego świata i na nowo musiała sobie wszystko ułożyć, tak teraz musi to uczynić Szymek, który staje w obliczu rodzinnego dramatu. Losy babci i wnuka splatają się, są oni na siebie, od 2002 roku, niejako skazani.



Wojenne wspomnienia Tośki przeplatane perypetiami Szymka i Budzika, pokazują, że czasy się zmieniły, jednak proces podejmowania decyzji, ludzkie dramaty wciąż są podobne i tak samo trudne. W opowieści tej dostrzegamy alienację, wyobcowanie, poczucie osamotnienia. Wiemy też, że na tę samotność jest tylko jedno lekarstwo - bliskość drugiego człowieka, nawet ta początkowo niechciana. Miłość jednego człowieka ofiarowana drugiemu ma moc, realnie pomaga.


Tytuł książki jest bardzo wymowny, wynika to z symboliki rdzy. Rdza symbolizować może to, z czym sobie nie radzimy, coś , co nas przygniata. To mogą być problemy, uczucia, emocje, które odbierają nam energię i sprawiają, że inaczej postrzegamy rzeczywistość, która nas otacza. To wszystko sprawia, że lektura książki  jest trudna, ale warta uwagi. Każdy z bohaterów Małeckiego dźwiga swój bagaż, swoją "rdzę" i na swój sposób próbuje się z tą "rdzą" uporać.



To wszystko sprawia, że książkę Małeckiego czyta się niemal jednym tchem. Polecam ją każdemu. Mam w niej kilka ulubionych cytatów, w tym jeden bardzo wymowny... o krowie.

  • Krowa jak jest głodna, to jest głodna. A jak szczęśliwa, to szczęśliwa. I z krową nie ma tak, że na przykład udaje zadowoloną, a tak naprawdę to jest wkurwiona na coś sprzed dwóch dni, albo że za dwa tygodnie kopnie cię z powodu czegoś, co jej się przywidziało dzisiaj. Krowa jak jest wkurwiona, to jest wkurwiona. A jak nie, to nie. I to mi się w krowach podoba.
  • Bo co to jest za wielka sztuka chodzić po ciemku, jak się ciemności nie boisz? Sztuką jest chodzić po ciemku, jak się od tego cały człowiek trzęsie. To jest wielkie szczęście, bać się.
    Tylko wtedy można pokazać, że się jest odważnym.
  • Tośka często myślała o tym, jak ważne w życiu jest móc umrzeć wtedy, kiedy się chce, i dziwiła się, że prawie zawsze ludzie umierają dopiero wtedy , kiedy naprawdę trzeba.
  • Tak nas na świecie dużo, że człowiek wart jest właściwie niewiele, a jeden martwy człowiek tym bardziej, nawet jeśliby zabił niedźwiedzia.
  • Najbardziej na świecie bał się zasnąć
    i najbardziej na świecie chciał spać. Chciał zapaść się w ciepłą nicość bez koszmarów...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz